Niedziela była również dniem bez szkoły. Nie spotykaliśmy się całą grupą. Każdy miał spędzić dzień ze swoją rodziną. W związku z tym byliśmy w różnych miejscach. Niektórzy wybrali się nad ocean, inni na zakupy, ktoś był na wycieczce w górach a część osób odwiedziła miasto New Haven i Uniwersytet Yale.
New Haven leży na północ od Easton. Jest to typowe miasto uniwersyteckie z niską zabudową i dużym portem. Uniwersytet Yale jest jednym z najstarszych i najlepszych uczelni w USA. Powstał w 1701 roku. Mocno rywalizuje z inną znaną na całym świecie uczelnią a mianowicie z uniwersytetem Harvarda, który znajduje się w Bostonie. Zwiedzanie kampusu rozpoczęliśmy od Peabody Museum (uniwersyteckie Muzeum Historii Naturalnej). W USA prawie każdy z większych uniwersytetów ma taką palcówkę gdzie pokazywane są okazy z różnych wypraw i badań prowadzonych przez pracowników naukowych na całym świecie. W Peabody Museum mogliśmy zobaczyć kolekcję eksponatów z północnej Afryki (głównie z Egiptu). W kolejnych salach zgromadzono pokaźne ilości zwierząt od dinozaurów po współcześnie żyjące stworzenia. Mogliśmy również podziwiać przedmioty przywiezione z licznych ekspedycji ? broń, ubrania, przedmioty codziennego użytku etc. Na kolejnych piętrach muzeum zgromadzono kolekcję minerałów, skał oraz meteorytów. Były tam dwa wielkie okazy meteorytów żelaznych. W Polsce chyba nie można zobaczyć tak dużych przybyszów z kosmosu a tym bardziej ich dotknąć.
Kolejnym punktem w naszym planie zwiedzania był budynek rektoratu. Poza pomieszczeniami biurowymi znajduje się tam wielka sala kongregacyjna (jak w Hogwarcie) gdzie odbywają się wszystkie ważne uroczystości oraz sala koncertowa orkiestry uniwersyteckiej. Po wyjściu z rektoratu ruszyliśmy uliczkami kampusu w kierunku biblioteki Sterling Memorial. Uniwerstyet Yale i cały kampus jest urokliwym miejscem.
Zostało nam jeszcze trochę czasu więc pospacerowaliśmy jeszcze trochę po New Haven (ale niezbyt długo bo niedziela była dosyć chłodna brrrrrr…) i po obiadku w chińskiej knajpie wróciliśmy do domu.