Działo się!

14 października przyjechaliśmy do WDW Rynia nad Zalewem Zegrzyńskim. Niektórzy uczniowie dojechali razem z nauczycielami komunikacją miejską, innych dowieźli rodzice. Przed obiadem wszyscy byliśmy na miejscu i mogliśmy podziwiać jezioro i pływające po nim żaglówki. Po obiedzie rozpoczęliśmy całą zabawę na dobre.

Budowanie poczucia własnej wartości nie jest łatwe. Na pomoc przybył więc zespół psychologiczno ? pedagogiczny (docierając do nas w bólach i trudach, przemierzając drogi gęsto usiane remontami i objazdami), z którym wspólnie stworzyliśmy maszyny do budowania poczucia własnej wartości.

A potem te wieczory przeciągające się do nocy? Nocne spacery i rozmowy zbliżały do siebie uczniów i kadrę.

Codziennie o 7:30 pobudka. Pan Arek stojący na posterunku zabierał młodzież na poranne marszobiegi. Taki ?spacer? między brązowo ? złoto ? czerwonymi drzewami nastrajał pozytywnie na cały dzień.

We wtorek królowały języki obce. Wszyscy mówili po angielsku, niemiecku lub francusku. Tego dnia łatwiej byłoby usłyszeć język polski nad Morzem Czarnym niż nad Zalewem Zegrzyńskim.

W środę o poranku na maszcie stanęły żagle: ?All hands on deck? krzyknął kapitan i wszyscy zebraliśmy się, aby posłuchać opowieści o życiu na pełnym morzu. Przybyli do nas bowiem żeglarze, którzy opowiadali o projekcie: ?Szkoła pod żaglami?.

Po morskich opowieściach przyszedł czas na walkę na lądzie. Pan Robert zabrał uczniów, aby uczyć ich pozycji strzeleckich i pierwszej pomocy (ktoś musiał opatrywać postrzały). Ci, którzy nie brali udziału w Edukacji do Bezpieczeństwa uczyli się szpiegostwa (warsztaty plastyczne, aktorskie i dziennikarskie). Wczucie się w inną rolę, sporządzenie dokładnego rysunku wrogiej bazy, a także przeprowadzenie skutecznego wywiadu jest równie ważne, co otwarta walka. Słowem szkoła w środę wieczorem była gotowa do przeprowadzenia skutecznego abordażu.

Kadra też ćwiczyła się w trudnej wojennej sztuce, podczas gry przygotowanej przez uczniów trzeciej klasy liceum… Ale to już historia na oddzielny artykuł.

Czwartek łagodził obyczaje pod hasłem warsztatów muzycznych. Leibnitz powiedział kiedyś, że ?muzyka to przyjemność, jakiej dusza ludzka doświadcza przez liczenie, nie zdając sobie sprawy, że ma do czynienia z liczeniem? ? toteż osoby, które nie brały udziału w warsztatach muzycznych zdawały sobie sprawę, że liczą ? brały udział w zajęciach matematycznych.

Piątek upłynął pod znakiem wielkiego sprzątania pokoi (niektórzy zaczęli już w czwartek). Pogoda dopisywała przez cały pobyt ? jedynie w dniu wyjazdu zmokliśmy zmierzając w stronę przystanku.

Michał Przyborowski (pedagog szkolny)